Incydent z ukrytymi kolcami w lesie, do którego doszło na terenie Nadleśnictwa Strzyżów, skłania do rozmów o powszechnym problemie nielegalnych wjazdów do lasu.
O niebezpiecznym zdarzeniu, kiedy biegacz na leśnej ścieżce nadepnął na wystające z ziemi kolce, informowali już w mediach, zarówno wewnętrznych, jak i lokalnych i ogólnopolskich. Sprawa została zgłoszona Strażnikom Leśnym z naszego nadleśnictwa oraz na Policję. Prawdopodobnie działanie to było wymierzone w quadowców czy motocrossowców nielegalnie wjeżdżających do lasu, z którymi w lasach naszego Nadleśnictwa nieustannie walczymy.
Niestety, w kompleksie leśnym, w którym zlokalizowana jest ścieżka, znaleziono następne ukryte w ziemi pułapki. Był to fragment drewna z wbitymi kolcami oraz brony ułożone wystającymi elementami do góry, zamaskowane w ściółce leśnej oraz dodatkowo przykryte warstwą śniegu. Można zażartować z faktu znalezienia bron w lesie, że oto do posiadanego ciągnika zyskaliśmy brony, a zatem naszą działalność w leśnictwie możemy poszerzyć o uprawę roli. Jednak sprawa wcale nie jest zabawna ani tym bardziej śmieszna, o czym na własnej skórze przekonał się już jeden biegacz.
Zaostrzone wystające kolce z ziemi, stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia każdej osoby korzystającej z lasu, czy to spacerującego, czy biegającego, czy poruszającego się rowerem po ścieżkach. Mogą również zranić zwierzęta leśne. W żadnym wypadku nie pochwalamy tego nieodpowiedzialnego procederu. Wzięcie spraw w swoje ręce w sposób zagrażający życiu i zdrowiu powszechnemu, nie jest rozwiązaniem.
Nie sposób uniknąć rozmów na ten temat, w których to padają głosy, że takie niebezpieczne postępowanie to być może efekt bezsilności i bezradności, a nawet desperacji wobec nielegalnego procederu polegającego na wjeżdżaniu motorami, quadami i samochodami terenowymi do lasu, powodującymi rozjeżdżanie zboczy i stoków, ściółki, płoszącymi zwierzęta oraz generującymi potworny hałas. Być może niejeden korzystający z lasu turysta czy spacerowicz albo mieszkaniec domu położonego w sąsiedztwie lasu, wystarczająco mocno zmęczony trudnym do zniesienia i bardzo hałaśliwym rykiem silników motorów crossowych, zadał sobie pytanie, czy tak to musi wyglądać, czy nie można coś z tym zrobić. Może konieczne są zmiany w prawie, które nakładałyby obowiązek posiadania zarejestrowanego pojazdu w konsekwencji wyposażonego w tablicę rejestracyjną. Być może niezbędna jest zmiana mentalności i postaw w społeczeństwie, by bezkompromisowo piętnować uciążliwe wjazdy do lasu, jako niezgodne z przepisami, zamiast cichego przyzwolenia na lekceważące podejście do przestrzegania zasad tego zabraniających.
Oby opisany przez nas nieodpowiedzialny czyn, zagrażający życiu i zdrowiu osób rekreacyjnie korzystających z lasu, był tylko incydentem, który nie powtórzy się i nie doprowadzi do nieszczęścia. Niech to zdarzenie będzie również pretekstem do rozmów i dyskusji na temat znalezienia rozwiązań tego palącego problemu jakim są wjazdy do lasu motorami crossowymi, quadami czy samochodami terenowymi uprzykrzającymi życie wielu z nas. Zachęcamy do zabrania głosu w dyskusji, do dzielenia się z nami pomysłami stosowanymi na przykład w innych krajach.
Nadleśnictwo Strzyżów