Najpierw przymrozki, teraz susza – pogoda nie rozpieszcza rolników

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. To już piąta doba walki z ogniem
24 kwietnia 2020
Jak się robi pizzę po polsku?
26 kwietnia 2020

Najpierw przymrozki, teraz susza – pogoda nie rozpieszcza rolników

RIR - Regionalny Portal Rolniczy

Tegoroczna wiosna jest dla polskich rolników wyjątkowo nieprzychylna. Ograniczenia związane z pandemią koronawirusa i dalsze rozprzestrzenianie się wirusa ASF to niejedyne ich zmartwienia. Kolejnym problemem są niekorzystne warunki pogodowe, czyli wielokrotnie powracające przymrozki, a teraz susza.

Pola jak pustynie

W mediach społecznościowych można znaleźć coraz więcej zdjęć, na których rolnicy pokazują swoje wysuszone pola. Zdarzają się też nagrania burz piaskowych. 

– Gospodarze już ponad 30 lat, ale takiej pogody jak w ciągu ostatnich trzech nie pamiętam. Jest sucho, mroźno, a do tego wieje – mówi gospodarz z Pomorza. – Zboża chcą deszczu. Jak tylko się trochę chmurzy wszyscy z nadzieją patrzą w niebo. Jednak już długo nie spadła ani kropla – dodaje jego krajan.

Niektórzy żalą się, że w ich regionie ostatni porządny deszcz spadł dwa miesiące temu. Słabo wschodzące uprawy i wysychająca gleba nie napawają optymizmem zwłaszcza rolników z południa i centrum Polski, gdzie opady jak dotąd były najmniejsze.

Skutki suszy w rolnictwie

Prognozuje się, że susza w 2020 roku może być największa od 100 lat. W marcu opady deszczu ostatni raz były tak niskie 30 lat temu. Kwiecień również okazał się wyjątkowo bezdeszczowy.

Do czego może doprowadzić długotrwały niedobór wody w glebie? Przede wszystkim spada jej aktywność biologiczna. Brak wody dotyka przede wszystkim bakterii i grzybów glebowych, które obumierają, przez co zwiększa się podatność gleby na erozję. 

Rośliny słabiej rosną, ponieważ pobierają niedostateczną ilość składników mineralnych. Te z kolei, jeśli pozostaną w glebie w nadmiarze, mogą przyczynić się do jej zasolenia, co dodatkowo potęguje suszę.

 

Noce wciąż niebezpiecznie chłodne

Jednych martwi susza, inni z kolei boją się powracających przymrozków, które są w tym momencie największym zagrożeniem np. dla rzepaku. Roślina zaczyna kwitnąć. Jeśli w pełni kwitnienia pojawią się nieprzewidziane spadki temperatury, to nie będzie plonów.

Kwietniowe przymrozki i zimny wiatr wpłynęły na stan upraw ozimych. Rolnicy zaobserwowali m.in. przebarwienia łanów jęczmienia ozimego, pszenicy i pszenżyta. Z powodu niekorzystnych warunków ucierpiały praktycznie wszystkie zboża, włącznie z odmianami, które zwykle są odporne na niewielkie przymrozki. Teraz będą potrzebowały czasu na regenerację.

Szkody nie tylko w polu, ale również w sadach

Po kwietniowych przymrozkach nieciekawie wygląda sytuacja na plantacjach i w sadach. 

Jak informują sadownicy, duże straty można zaobserwować w uprawie czereśni, wiśni, jabłek czy moreli. Przymrozki uszkodziły też kwiaty truskawek i borówek amerykańskich. Poziom uszkodzeń zależy od lokalizacji, gatunku, fazy wegetacyjnej roślin i ich ogólnej kondycji. Najbardziej ucierpiały te w zaawansowanej fazie rozwojowej. 

W wielu sadach jabłoniowych uszkodzone zostały gatunki takie jak Ligol, Idared, Szampion i Jonagold. Niektórzy szacują, że może być nawet 90-95% strat w kwiatach.

Nie pomogły również susza i brak wilgoci w glebie spowodowany lekką i bezśnieżną zimą. Sadownicy muszą zadbać o obfite podlewanie zwłaszcza młodych drzewek, które potrzebują wilgotnego podłoża, żeby wykształcić system korzeniowy.

Majowa pogoda kluczowa

Co jest bardziej szkodliwe dla roślin – susza czy przymrozki? Jak twierdzi Marek Radzimirski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego jedno i drugie jest dla nich niebezpieczne, z tą różnicą, że przymrozki powoli mijają, a susza może niestety się pogłębiać.

Prognoza pogody dla większości regionów Polski nie jest optymistyczna. Niewielki przelotny deszcz, który spadł w ten weekend mógł jedynie zrosić uprawy. Najbliższy tydzień również nie zapowiada się szczególnie deszczowo.

Eksperci oceniają, że jeśli w ciągu kolejnych tygodni doczekamy się porządnych opadów, to uprawy ozime i jare powinny dać sobie radę. W przeciwnym razie plony mogą być naprawdę niskie.

Będzie to miało przełożenie również na rynek konsumencki – spodziewać się można znacznego wzrostu cen warzyw.

Trzeba dostosować się do przyrody

Ostatnie lata pokazują, że bezśnieżne zimy i suche wiosny to tendencja, która będzie się utrzymywać. Doradcy rolni twierdzą, że zmiany klimatyczne, które obserwujemy od kilku lat powinny wymusić na rolnikach zmianę przyzwyczajeń. Według nich jeśli rolnicy chcą mieć dobre plony, wszystkie prace polowe powinni wykonywać o około 3 tygodnie wcześniej niż zwykle.

Podkreślają, że ci, którzy zboża jare – owies, pszenicę, pszenżyto – zasiali w tym roku wyjątkowo wcześnie mają mniej powodów do zmartwień. Dostateczny poziom wilgoci sprawił, że ich zboża powschodziły bez większych problemów. 

Powinniśmy powoli przyzwyczajać się do wcześniejszej wegetacji roślin.

– Na pierwszym polu łubin siałem wcześniej. Spadł na niego ten ostatni śnieg. Widać, że to roślinie pomogło się zakorzenić i teraz lepiej wschodzi. Ostatni łubin zasiałem dwa tygodnie temu i już ma za sucho. Ziarno leży martwe i czeka na deszcz. Ruszy dopiero, jak będzie woda. Wszystko trzeba siać wcześniej niż zwykle – relacjonuje jeden z rolników.

O przyspieszonym tempie rozwoju roślin świadczy też fakt, że niektórzy rolnicy mogą już wypasać bydło na łąkach – co wcześniej o tej porze należało do rzadkości.