Ostatnio w mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej przykładów zniszczeń, jakich w cudzym polu dokonują ludzie. Ogniska, palenie i wyrzucanie śmieci czy koleiny – to tylko niektóre z nich. Niektórzy robią to specjalnie, inni zaś bezmyślnie. Efekt zawsze jest ten sam – zniszczone pole i dodatkowa praca.
Internauci relacjonują:
„Nie dość, że zrobił ktoś sobie chyba ognisko w moim polu to jeszcze pełno śmieci po sobie zostawił.”
„U mnie na rowie mam z 10 kg potłuczonych z premedytacją butelek.”
„U mnie terenówką w pszenicy ktoś zrobił pokaz swoich umiejętności.”
Sprawcy tych i podobnych czynów nie przejmują się ani tym, że znajdują się na cudzej własności, ani tym, że na tej własności rośnie zboże, które dla kogoś jest owocem ciężkiej całorocznej pracy i głównym źródłem dochodów. Nie myślą też o tym, że konsekwencje rozniecania
jakiegokolwiek ognia w polu mogą być naprawdę poważne.
„Gdyby było bardziej sucho to pole by poszło z dymem.”
Spore grono osób żali się, że szkody powodują… myśliwi, którzy np. przejeżdżają przez ich użytki, aby dostać się do ambony.
„Przez 400 m pola zrobili sobie drogę.”
„Niestety niektórzy to bezczelni są i trawą śmigają nawet nie pytając.”
„U mnie myśliwy zrobił nęciska w zbożu. To nic, że 2 m dalej jest rzadko używana droga, na której można byłoby to rozłożyć. Niektórzy czują się w cudzej własności jak u siebie. Przykre.”
Internauci nie kryją oburzenia, ale również podpowiadają, co można w takiej sytuacji zrobić. Niektórzy radzą, by skontaktować się z lokalnym kołem łowieckim, które powinno pomóc w ustaleniu sprawcy szkody i wyciągnąć wobec niego odpowiednie konsekwencje. O ile w przypadku myśliwych sprawa jest trochę prostsza, o tyle w przypadku innych sprawców nie tak łatwo namierzyć winowajcę.
„Ze znalezieniem sprawcy może być ciężko, ponieważ pole jest poza wsią i raczej go nie widać z podwórka.”
Pola i łąki leżące blisko budowanych dróg ekspresowych narażone są z kolei na zniszczenia spowodowane przez firmy budowlane.
Z takim kłopotem borykają się m.in. mieszkańcy powiatu wejherowskiego (woj. pomorskie), których grunty leżą nieopodal budowanej tam Trasy Kaszubskiej, czyli kolejnego odcinka drogi ekspresowej S6.
Jedna z internautek pisze:
„To co tu się dzieje przy budowie S6 to masakra. Droga zniszczona. Przerwane drenaże na polach. Wjeżdżanie ciężkim sprzętem na pole, które nam zostaje do uprawy.”
Właścicielom pól mocno zachodzą za skórę również kierowcy quadów. W tym przypadku sytuacja jest o tyle poważna, że wjeżdżając na pola uprawne nie tylko niszczą plony, ale mogą też przyczynić się do cofnięcia unijnych dopłat.
Z takim problemem borykają się m.in. mieszkańcy Podlasia, gdzie amatorzy quadów od pewnego czasu urządzają sobie cykliczne wyścigi po cudzych gruntach.
Niestety walka z quadowcami często jest bezskuteczna, ponieważ ciężko złapać ich na gorącym uczynku. Nie pomaga
ani widmo wysokiego mandatu i pokrycia kosztów naprawy szkód, ani stawiane szlabany, które często są po prostu bezczelnie wyłamywane.
W wielu przypadkach za kierownicę quadów siadają młodzi ludzie, którzy nie wiedzą, jak bezpiecznie i przede
wszystkim legalnie realizować swoją pasję.
Swojej frustracji z tego powodu nie kryje jeden z internautów:
„Od urodzenia mieszkam na wsi – jestem rolnikiem i też mam szkody robione przez ludzi. Jestem samotny, ale widzę, co robią dzieci moich sąsiadów. Tata kupi furę, to synek śmiga po polach… Tak wychowane mamy na wsi młode pokolenie – wszystko przyszło lekko, to i nie szanuje się cudzej pracy…”
Do zupełnie innej kategorii czynów należy kradzież plonów. Swego czasu przestępstwo to było prawdziwą plagą na Ukrainie, gdzie w okresie żniw dochodziło do kilkuset zdarzeń tego typu. Pomogły wzmożone kontrole policji i szybkie reakcje na zgłoszenia alarmowe.
W Polsce również zdarzają się przypadki dewastacji i rabunku pola. W 2018 r. jeden z rolników z Dolnego Śląska stracił zboże z 73 hektarów. Wykorzystując ruch panujący na polach w trakcie żniw ktoś niespostrzeżenie wykosił i sprzątnął ponad 500 ton jęczmienia z pola, które poszkodowany dzierżawił. Straty zostały wówczas oszacowane na setki tysięcy złotych. Sprawca? Przepadł bez śladu.
Nawet jeśli przytoczone w artykule incydenty nie powodują ogromnych strat w gospodarstwie, to przede wszystkim są przejawem braku szacunku dla codziennej, żmudnej pracy rolników.
Czytając internetowe komentarze, można zauważyć, że tego typu przypadki potęgują wśród nich żal i frustrację. I trudno się temu dziwić, ponieważ zasługują oni nie tylko na większe społeczne uznanie, ale przede wszystkim na poszanowanie ich własności jaką stanowi pole.
Ignorancja, nieświadomość, zwykła złośliwość? Niezależnie od podłoża tego typu zachowań, powinno się im bezwzględnie przeciwstawiać, a w razie konieczności – zgłaszać policji, która podejmie odpowiednie kroki prawne.
Art. 151.
Art. 154
podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Art. 155
Art. 156
Art. 157.