Czy rynek maszyn rolniczych jest zagrożony?

61-letni mężczyzna uciekał przed policją ciągnikiem z zaczepionymi bronami
28 kwietnia 2020
Rolnicy czują się oszukani. Dostają nakazy płatnicze z KRUS
29 kwietnia 2020

Czy rynek maszyn rolniczych jest zagrożony?

RIR - Regionalny Portal Rolniczy

Początek roku dla rynku maszyn rolniczych był znakomity. Zarówno w styczniu, jak i w lutym zanotowano spory wzrost zakupu nowych ciągników. Jednak epidemia koronawirusa, która dotarła do Polski w marcu, może bardzo szybko popsuć te statystyki. Tego, jak epidemia koronawirusa wpłynie na rynek ciągników i maszyn rolniczych, nie jest w stanie nikt przewidzieć.

Styczeń zdecydowanie na plus

Rok 2020 pod względem sprzedaży nowych ciągników rozpoczął się bardzo dobrze. Łącznie zarejestrowano 597 sztuk, czyli o 220 więcej niż w styczniu poprzedniego roku.

Na pierwszym miejscu ponownie znalazła się marka New Holland z 116 nowymi rejestracjami. Kolejne miejsca przypadły markom: Deutz Fahr (79 szt.), Zetor (71 szt.), Kubota (64 szt.), Case IH i John Deere (oba po 41 szt.). Najwięcej rejestracji zanotowano w województwie mazowieckim, lubelskim oraz łódzkim.

W styczniu nastąpił również wzrost sprzedaży ciągników używanych. Łącznie zarejestrowano ich 1840 szt., czyli o 329 więcej niż w styczniu 2019 r. Liderem rynku wtórnego został John Deere (274 szt.). Zdecydowaną większość ciągników używanych stanowiły pojazdu zagranicznego pochodzenia.

Trzy najczęściej rejestrowane modele ciągników w styczniu 2020 to: Zetor CL 80, John Deere 6120M oraz New Holland T4.75S. Jeśli chodzi o moc, to najczęściej kupowano ciągniki o mocy 71-100 KM (193 szt.).

Luty jeszcze lepszy

W lutym 2020 r. zarejestrowano jeszcze więcej pojazdów niż w styczniu. Wynik 673 szt. jest również wyższy niż w dwóch ostatnich latach.

Pierwsza trójka najpopularniejszych marek pozostała bez zmian: New Holland (248 szt. po dwóch miesiącach), Deutz-Fahr (165 szt.) oraz Zetor (148 szt.). Warto odnotować, że jeśli zestawienie obejmowałoby również nowe ciągniki sprowadzone zza granicy, drugie miejsce należałoby do marki Belarus (176 szt.). Czwarte i piąte miejsce zajęły Kubota (134 szt.) oraz John Deere (110 szt.).

Po dwóch miesiącach można było zaobserwować nie tylko wzrost ogólnej liczby sprzedanych ciągników, ale również rosnącą popularność Deutz-Fahr, który ubiegły rok zakończył na piątym miejscu. Analogiczny spadek zaliczył za to John Deere, który z miejsca drugiego spadł na piąte.

Jeśli chodzi o województwa – najwięcej rejestracji odnotowano w województwie mazowieckim, wielkopolskim i łódzkim.

Do grona najpopularniejszych modeli dołączył Deutz-Fahr 5100 G, który znalazł się na trzecim miejscu prześcigając New Holland T4.75S. 

Na przełomie marca i kwietnia

Marzec był kolejnym miesiącem w którym odnotowano wzrost rejestracji nowych ciągników rolniczych w porównaniu do miesiąca poprzedniego. Są to łącznie 844 rejestracje, czyli o 171 więcej maszyn niż w lutym 2020 r – informuje w komunikacie Polska Izba Maszyn i Urządzeń Rolniczych.

Liderem sprzedaży pozostaje niezmiennie New Holland z 443 rejestracjami, co daje tej marce 21 proc. udziałów.Drugie miejsce ma Deutz-Fahr z 254 rejestracjami i udziałami na poziomie 12 proc.

Trzecią pozycję zajmuje Kubota notując 227 rejestracje i 10,7% udziałów.Tylko 3 szt. mniej, czyli 224 zarejestrowane ciągniki notuje John Deere, co daje 10,6% udziałów.Piąty obecnie Zetor traci dwie pozycje w porównaniu do lutego br. Wyniki tej marki to odpowiednio 208 szt. i 9,8% udziałów rynkowych. Zetor jest jedyną marką z wymienionych, która traci ilościowo w stosunku do ubiegłego roku (-4 szt.).

To dobre wyniki, które potwierdzają chęć rolników w inwestycje. Wzrosty sprzedaży notuje większość producentów.

Kwiecień pod znakiem zapytania

Na oficjalne statystyki z kwietnia 2020 r. trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać.

Obecnie sytuacja w branży ciągników rolniczych jest dobra. Tyle na dziś, a co będzie jutro?

– Pandemia powoduje pewien niepokój wśród naszych potencjalnych klientów – mówi Łukasz Chęciński, dyrektor marketingu w New Holland Polska. – Klienci, którzy tak naprawdę są zobligowani lub zmuszeni lub czują taką konieczność zakupu nowej maszyny decydują się na taki ruch. Natomiast ci, którzy są w stanie w jakiś sposób odłożyć swój proces zakupowy to z niego właśnie w tej chwili korzystają. 

Jak w dobie koronawirusa pracują punkty dealerskie?

Na razie punkty dealerskie są otwarte, chociaż wiele z nich w związku z aktualną sytuacją w kraju wprowadza różnego rodzaju restrykcje. Najczęściej jest to skrócony czas pracy, dlatego przed udaniem się do konkretnego punktu warto sprawdzić czy godziny otwarcia nie uległy zmianie.

Na stronach internetowych dealerzy maszyn rolniczych zachęcają, by kontaktować się z nimi przede wszystkim drogą mailową lub telefoniczną. Coraz częściej możliwe są rozmowy przez Skype’a – w określonych godzinach klient może zadzwonić do dealera i porozmawiać z nim na temat oferty.

Niektórzy proszą, by przyjeżdżać pojedynczo, bez dzieci i innych osób towarzyszących. Niemal wszyscy wprowadzają w swoich firmach zasady maksymalnie ograniczające kontakt „face-to-face”. 

W niektórych punktach jest możliwość zamówienia i opłacenia sprzętu małogabarytowego on-line i odebrania go bez wychodzenia z samochodu. W jaki sposób? Pracownicy sami pakują go do bagażnika.

Czas dodatkowych rabatów

Specjaliści ds. sprzedaży robią co mogą, aby w tych niełatwych czasach dotrzeć do klienta w możliwie komfortowy i bezpieczny dla niego sposób. Często dodatkową zachętą do zakupu są spore rabaty. 

Jeden z punktów dealerskich marki John Deere wprowadził rabat do 20 000 zł na maszyny zamówione drogą telefoniczną lub mailową (oczywiście po uprzednim skonfigurowaniu jej wspólnie ze specjalistą). Wszystko po to, żeby zachęcić klientów do pozostawania w domach, jednocześnie nie tracąc ich zainteresowania zakupem niezbędnego sprzętu.

Czy serwisy maszyn będą nadal czynne?

W okresie, w którym wiele sklepów i firm zawiesza działalność, wielu rolników zastanawia się, jak potoczą się losy serwisów maszyn rolniczych. Jest to szczególnie istotne dla tych, którzy właśnie rozpoczynają wiosenne prace polowe.

Pracownicy serwisów uspokajają – funkcjonują normalnie, oczywiście zachowując wszystkie zalecane środki ostrożności. 

Podkreślają też, że w związku z zagrożeniem zmalała nieco liczba ich klientów. W obecnej chwili najczęściej zgłaszają się do nich rolnicy z usterkami, które mogą poważnie utrudnić, a czasem wręcz sparaliżować prace w gospodarstwie.