Według niemieckiej organizacji Friedrich Loeffler Institute (FLI), zajmującej się chorobami zwierząt, jak na razie nie ma żadnych dowodów na to, że zwierzęta gospodarskie również mogą zostać zarażone wirusem SARS-CoV-2 lub że mogą ten wirus rozpowszechniać.
Jednak w celu szczegółowej analizy rozpoczęto eksperymenty naukowe, które mają za zadanie sprawdzić, czy wirus może rozwinąć się wśród zwierząt hodowlanych w określonych warunkach. Wszystko po to, żeby wykluczyć ewentualne zagrożenie dla ludzi ze strony zwierząt (i na odwrót). Pierwsze wyniki badań będą znane nie wcześniej niż pod koniec kwietnia.
Kryzys związany z szeroko pojętą epidemią jest już dobrze znany rolnikom i hodowcom zwierząt. Wielu z nich wciąż walczy z afrykańskim pomorem świń czy z nowymi ogniskami ptasiej grypy, które nawiedziły polskie gospodarstwa na długo przed pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV-2.
Choroby te sprawiły, że już wcześniej wprowadzono w gospodarstwach dodatkowe środki ostrożności oraz higieny, które teraz mogą być na wagę złota w walce z nowym wirusem. W wielu miejscach zainwestowano w solidne ogrodzenia, na farmach zaczęto wydzielać strefę brudną i czystą, wprowadzono wymóg dezynfekcji dotyczący zarówno ludzi, jak i narzędzi, towarów czy produktów.
Mimo że na razie nie ma zagrożenia rozprzestrzenienia się wirusa SARS-CoV-2 wśród zwierząt gospodarskich, samo zjawisko pandemii może negatywnie odbić się na rynku wieprzowiny.
Rynek, który i tak już jest mocno osłabiony na skutek ASF, może otrzymać kolejny cios. Wszystko za sprawą ograniczeń w transporcie. Według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych ten sektor gospodarki w Polsce przeżywa obecnie prawdziwe załamanie. Największe straty obserwuje się właśnie na rynku przewozów towarowych, który wart jest ok. 130 mld zł. Według najnowszych danych już skurczył się o 30 proc., co w prostym przeliczeniu oznacza ok. 40 mld zł strat.
Kryzys dotknął nie tylko Polskę, ale i pozostałe kraje europejskie. Wiele krajów unijnych ma problem z eksportem wieprzowiny poza Europę ze względu na przestój przewozów kontenerowych.
Epidemia koronawirusa może mieć też pozytywne skutki. Poprawić może się sytuacja na rynku konserw mięsnych. Wynika to z nagłego wzrostu popytu na produkty mięsne z wydłużonym okresem przydatności do spożycia. Ma to szczególne znaczenie dla hodowców z terenów zagrożonych ASF (strefa niebieska), gdzie aktualna cena skupu tuczników jest niższa o ok. 80 groszy za kilogram niż w pozostałych strefach. Rosnące zapotrzebowanie na konserwy może sprawić, że różnice cen skupu w różnych obszarach mogą powoli się zacierać.
Koronawirus SARS-CoV-2 na razie omija zwierzęta gospodarskie. Nie oznacza to jednak, że ta rodzina wirusów jest im zupełnie obca. Wręcz przeciwnie – na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat stwierdzono pięć rodzajów chorób wywołanych przez koronawirusy wśród świń.
Trzy z nich związane są z zaburzeniami układu pokarmowego, czwarty powoduje problemy z oddychaniem, a piąty – wymioty i ogólne wyniszczenie. Co najważniejsze, w żadnym z powyższych przypadków nie odnotowano zakażenia koronawirusem u ludzi.
Wśród świń jedną z najpoważniejszych chorób wywołanych przez koronawirusa jest epidemiczna biegunka świń (PED, Porcine Epidemic Diarrhoea), której śmiertelność sięga nawet 100% wśród wrażliwych prosiąt w wieku poniżej dwóch tygodni.
Choroba występuje głównie w Azji i Ameryce Północnej. W Europie pierwszy przypadek odnotowano w 1992 r. w Belgii, a obecnie potwierdzono go również w krajach takich jak Niemcy, Austria, Holandia, Ukraina czy Rosja. W związku z importem prosiąt i warchlaków z tych państw, istnieje duże prawdopodobieństwo przeniknięcia tej choroby również do polskich gospodarstw.
Europejski szczep wirusa PED nie jest co prawda tak intensywny jak amerykański, z powodu którego w 2014 r. w USA padło ponad 12 mln prosiąt, jednak ze względu na wysoką zaraźliwość i ostry przebieg stanowi realne zagrożenie.
Kiedy wirus przedostaje się do gospodarstwa, rozprzestrzenia się w bardzo szybkim tempie i w ciągu 5-10 dni choruje całe stado. Dotyka przede wszystkim osesków, ale chorują także tuczniki i lochy. Głównymi objawami choroby są ostra biegunka, wymioty i utrata apetytu. Najcięższy przebieg obserwuje się wśród prosiąt, które stają się osłabione i nie mają siły ssać, co w połączeniu z ostrą, wodnistą biegunką prowadzi do ich szybkiego odwodnienia.